Tym razem postanowiłem skoczyć "Czerwone Bagno" i jako ciąg dalszy poprowadzić "Maski mordercy" gotowa przygodę ze strony Gramela. Raport pisze z pamięci i z notatek Zuryka bo sesja odbyła się jakoś jesienią 2010 wiec trochę czasu temu. Skład drużyny ja poprzednio.
Waleczna Kompania:
Artur Zwycięzca - człowiek - czerwony rycerz - nowicjusz
Ashrak - człowiek - kapłan Solariana - nowicjusz (gracz nieobecny)
Deali - elfka - tropicielska - nowicjusz
Devren - człowiek - mag - nowicjusz
Zuryk - krasnolud -wojownik - nowicjusz
Zaczęliśmy od momentu gdzie skończyła się poprzednia sesja, czyli w środku bagien nad truchłem smoka i Jareda. Drużyna postanowiła wracać. I tu nastąpiła burza mózgów a tematem był "czy oddawać magiczny miecz Baronowi, czy może go zatrzymać?". Gdy przedstawiłem ewentualne konsekwencje, oddania miecza lub nie (w tym niesławę). Artur postanowił jednak oddać miecz. I tu mnie zaskoczyli nie samym faktem oddania miecza ale oddanie go bez słowa. Myślałem, że Artur poprosi by stary baron wypożyczył mu miecz a reszta spróbuje namówić go na stałą współprace itp. Tak wiec oddali miecz, zainkasowali nagrodę i ruszyli do Miasta (czyli Królewskiego Portu).
Pomysł by gracze nabrali chęci rozwiązania zagadek morderstwa (bądź morderstw) usłyszawszy wieści/plotki o nim od razu odrzuciłem. Miałem już doświadczenie z podobnym pomysłem w "Kuźni Nuln" gdzie się kompletnie nie sprawdził. Dlatego zacząłem od po prostu od przedstawienia karnawału i rożnych jego atrakcji. Pewnego wieczoru wracając z "suto zakrapianej kolacji" BG usłyszeli krzyk przerażenia, dochodzący z mijanego właśnie ciemnego zaułka. Po wbiegnięciu do niego trafili na postać schylona nad leżącym ciałem. Po chwili napięcia okazało się, że schylona postacią jest niemłoda kobieta które weszła do zaułka w hmm... pewnych potrzebach i natrafiła na ciało leżące na ziemi i jakiś cień znikający w głębi zaułka. Z jej ust dowiedzieli się także, że trupem jest Rondhell Jmhil bogaty kupiec. Po oględzinach zwłok i okolicy (przypalone rany, ślady pazurów na ścianie itd) drużyna postanowiła zdobyć więcej informacji i może rozwiązać zagadkę tego morderstwa.
Nie widzę sensu w dokładnym opisywaniu czego i gdzie się BG dowidzieli dlatego, iż istotne dla przygody było to że po odwiedzeniu kilku bibliotek/archiwów (miejskich, świątynnych i Mizrindoru), kilku szynków, zamtuzów i popytania na mieście dowiedzieli się kilku rzeczy:
- Rondhell wraz z dwoma przyjaciółmi Negro Morano i Herwath Dilci 20 lat temu stawali w konkury do Elfki o imieniu Rossa. Niestety elka został zabita w przeddzień swego ślubu z ubogim medykiem niejakim Soranusem. Mordercy nie znaleziono.
- Dowiedzieli się, że z racji ran jakie miał na swoim ciele Rondhell za morderstwo może być odpowiedzialny orczy bożek Orkus i że do jego przywołania potrzeba jest niebieska tynktura.
- Niebieska tynkturę szukał i kupował ostaniu pewien człowiek z zeszpeconą bliznami twarzą. Dobrze zapłacił.
- Podczas odbywającego się Negro i Herwath trwonią swoje fortuny w zamtuzach.
- Śmierć Rondhella jest na rękę konkurencyjnej z nim rodzinie Kamis zajmującej się handlem przyprawami (;-)
- Negro i Herwath posprzeczali się po śmierci Rondhella w pewnym zamtuzie o jakieś "dawne sprawy, które mogą się na nich zemścić".
- Do żebraków dowiadują się, że mężczyzna z blizna ukrywa się poza miastem ale gdzieś nie daleko wiec może w ruinach wieży.
Drużyna postanawia pogadać Negro i Herwath. Tego pierwszego znajdują dobrze bawiącego się w zamtuzie Różyczka i przedstawiają mu pewne przypuszczania (Orkus, zemsta) chcąc go nastraszyć. Udaje im się to na tyle, iż pan Morano przyznaje się ze był zmieszany w śmierć Rossy. Niestety BG nie wpadli na to, żeby te zeznania mieć na piśmie, wiec jedynym światkiem oprócz nich jest pracownica zamtuza, a jej ewentualne zeznania miałyby bardzo mała moc w porównaniu z zeznaniami patrycjusza.
W czasie gdy BG rozmawiają z Negro zostaje zaatakowany Herwath i zabity. Gdy BG się o tym dowiadują odwiedzaj znów Pana Negro i zatrudnili się jako ochroniarze przed Orkusem.
Czas poszukać mściciela, w tym celu BG wyruszaj na północ od miasta do starych ruin wierzy. Na miejscu nie zakatowali z miejsca Soranusa ale postanowili z nim porozmawiać. Soranus zgodził się poddać jeśli BG doprowadzą morderców Ross pod sąd. Przyznał się do przywołania Orkusa i wytłumaczył swoje motywacje, przyznał że przywołanie bożka było błędem i że za wszelką cenę trzeba potrzymać. Zadeklarował się, że jeśli BG mu pozwalał to z chęcią im pomoże.
I tu nastąpiła burzliwa rozmowa graczy na temat "co zrobić z Soranusem". I tak:
Artur jako rycerz i takie tam postulował za surowym osadzeniem Soranusa za przywołanie Orkusa i wynikające z tego morderstwa.
Deali stwierdziła że sama zrobiłaby tak samo jak Soranus wiec glosuje żeby go wypuścić.
Devren Stwierdza że w zasadzie to można Soranusa uwolnić.
Zuryk stwierdził ze jemu jest wszytko jedno co sie stanie z Soranusem byleby na tym zarobił ;-)
By pozbyć się Orkusa drużyna wraz z Soranusem wyruszyli do katakumb pod Królewskim Portem. Traf chciał, że podczas losowania kart inicjatywy Orkus dostał najniższą kartę i został zabity w jednej rundzie.
To kawałek katakumb gdzie rozegrała się walka (dłużej to rysowałem niż trwała walka ale co tam ;-).
Po pokonaniu bożka BG zainkasowali nagrodę od pana Morano za uratowani życia po czym oskazyli go o morderstwo Ross i postawili przed sadem. Przed sadem postawiony został także Soranus. Negro Morano zostaje skazany na śmierć za morderstwo a Soranus broniony przez BG zostaje osadzony dożywotnio w jakimś klasztorze.
I na tym przygoda się skończyła. BG dostali po 3 PD i jeden punkt sławy.
A oto co było dalej...
A wcześniej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz