czwartek, 23 sierpnia 2012

EN 12: W niewoli

Pisanie tej notki strasznie się rozwlekło w czasie, bo jakoś mój zapał przygasł, ale z poczucia obowiązku (a może bardziej nalegania graczy) wreszcie się zebrałem. ;-)

Dalsza część kampanii. BG są uwiezieni przez większość przygody, a na końcu przybywa odsiecz.
Przygoda dość trudna do prowadzenia, bo z jednej strony trzeba "poznęcać" się nad BG pokazując ich beznadziejną sytuacja, a z drugiej strony nie można bezradnością BG zanudzić graczy.

Sesja 11-07-2012


Waleczna Kompania:
Ashrak - człowiek - kapłan Solariana - doświadczony - Michał nieobecny.
Ais Strogg - półelfka - łotrzyk - doświadczony
Deali - elfka - tropicielska - doświadczony
Damarok - człowiek - wojownik mag - doświadczony
Grani - krasnoludy - wojownik - doświadczony - jako npc.

BG zostają rozebrani do bielizny, pozbawieni wszelkiego ekwipunku, skuci razem kajdanami (które wydaja się być zrobione z obsydianu, a w rzeczywistości to wydzielina pająków) i wrzuceni do zrujnowanego pokoju robiącego za cele. Po jakimś czasie zostali wyciągnięci na ulice przez olbrzymiego trójokiego stwora. Następnie wraz z innymi więźniami zostali zaprowadzeni do zniszczonej posiadłości Galstaffów gdzie pierwszym ich zadaniem było wyciągniecie na zewnątrz trupów swoich poprzedników.
Wśród trupów trafili na żyjącego (jeszcze) elfa, który przed utratą przytomności wyszeptał tajemnicze "Arwik... szukaj... Waladora." Na rozkaz (wszelkie rozkazy przedstawione były w formie wizji, w tym przypadku zobaczyli siebie wynoszących trupy itd.) swych nowych panów wynieśli trupy i elfa przed rezydencje i złożyli na wózku, który trójoki stwór gdzieś wywiózł.


Następnie BG dostali zadanie splądrować ciała poległych obrońców posiadłości Galstaffów. Wszelkie wartościowe rzeczy i bron mieli wynosić przed rezydencję. Korzystając z okazji Damarok chciał przemycić znaleziony sztylet, ale został ostrzeżony przez innego więźnia, żeby pozbył się wszelkiej kontrabandy. Gdy tylko to zrobił przed budynkiem pojawiła się jakaś dziwna niebieskoskóra postać. - Uwaga to Zbieracz - usłyszeli szept innych więźniów. Stwór bez słowa poszedł do więźnia i badawczo obserwując go swymi pozbawionymi tęczówek oczami, wodził swym długim placem po jego twarzy, po czym szedł do następnego.

Po powrocie do "kwatery" BG dostali wiadro wody i surowego szczura do podziału. Ta wyszukana dieta spowodowała kilka sensacji żołądkowo jelitowych. Co gorsza okazało się, że mimo braku widocznych strażników wszelkie próby ucieczki (a nawet myśli i rozmowy o nich) powoduje bolesne porażenie mocą magicznych kajdan.

Od tego momentu zaczęły się monotonne dni niewolniczej pracy. BG codziennie prowadzeni byli do posiadłości Galstaffów, by grabić wszelkie precjoza, a gdy te się skończyły zaczęli burzyć samą rezydencje.
Ciężka praca i kiepskie pożywienie spowodowały coraz większe zmęczenie BG (codziennie po posiłku BG testowało Wigor). Traf chciał, że wyczerpanie dopadło wszystkich jednocześnie. Gdy ledwo powłócząc nogami kamień po kamieniu i cegła po cegle rozbierali rezydencje Galstaffów, wiezień który ostrzegł ich przed kontrabandą sprezentował im trochę jedzenia.
I tutaj zrobiło się ciekawie: Po pierwsze autorzy założyli, że BG otrzymają pomoc w postaci jedzenia, gdy któryś z nich będzie wyczerpany. Traf chciał, że wszyscy osiągnęli poziom Wyczerpany jednocześnie (czyli nie zdali testu Wigoru). To pociągnęło za sobą drugą ciekawostkę, bo BG dostali 3 porcje jedzenia (każda "leczyła" jeden poziom wyczerpania) i musieli zdecydować kto ma z tego skorzystać. Stanęło na tym, że jedzenie otrzymują BG obecnych na sesji graczy, więc Ashrak i Grani obyli się smakiem. ;-)
Oprócz jedzenia BG mogli zadać więźniowi, którym okazał się Gralen sierżant straży miejskiej, kilka krótkich  pytań, dzięki czemu dowiedzieli się paru ciekawych rzeczy o najeźdźcach i sytuacji w Królewskim Porcie.

Po powrocie do "celi" z pokrzepionym sercem i ciałem (przynajmniej po części) BG poszli spać. W środku nocy budzi ich jakiś dźwięk jakby padającego deszczu. Nagle ich cela wypełnia się stekami szczurów, które atakują wszytko na swojej drodze.


Pierwsza runda


Sześć stad szczurów atakuje więźniów skupionych w trzech celach, oraz trzy Usychacze (brakło mi odpowiednich plaskaczy), które na te walkę stają w obronie "cennych" więźniów.
BG udało się rozpędzić atakujące ich stado. Podobnie jeden Usychacz pozbył się natrętnych gryzoni. Niestety także kilku więźniów zostało zabitych przez szczury.


Druga Runda
W drugiej rundzie udało się pozbyć reszty szczurów.

Po walce Usychacze wyciągnęli wszystkich więźniów (żywych i martwych) przed kwatery, a na miejsce przybył Władca by ocenić straty. Po wstępnych oględzinach Władca ściąga z głowy maskę i pożywia się na ciele jednego z więźniów. Jest to potworny widok, bo Władca obrzydliwą ssawką wysysa wnętrzności z biedaka. W tym momencie w czole Władcy pojawia się bełt. Wreszcie nadeszła ODSIECZ!
Gdy rozstawiałem palskacze i nie miałem odpowiednich rzuciłem takim tekstem:
- Ja wiem, że to krasnolud ale wyobraźcie sobie ze to kobieta i w dodatku kapłanka słońca. ;-)

Pierwsza runda (niestety nie zrobiłem zdjęcia)
Mocno ranny Władca (2 rany) wychodzi z szoku i zabija dwóch więźniów, ale zostaje zgładzony przez Sarę Kapłankę Słońca. Usychacze zostają zszokowane.  


Druga runda (zwracają uwagę dwa jokery wylosowane na inicjatywne po stronie graczy)

Usychacze uległy przewadze liczebnej.

Po walce w kwaterze Władcy odnajduje się ekwipunek więźniów (też BG ;-)). Następnie wszyscy uciekają przez kanału, a później do podziemnych jaskiń zwanych Królewskimi Katakumbami. Po kilku godzinach uciążliwej wędrówki trafiają do wielkiej jaskini, przez która płynie podziemna rzeka. Jak się po chwili okazuje na jej brzegu powstało podziemne miasto namiotów i lepianek zamieszkanych przez uchodźców. Uciekinierzy zostają opatrzeni i nakarmieni (skromnie). Po kilku godzinach odpoczynku Kapłanka Słońca zabiera BG do okazałego namiotu otoczonego prowizorycznym murem stojącego w głębi jaskini. Po chwili okazuje się, że Królewska Przystanią (bo tak nazwano osiedle) zarządza Lord Herrek "Wilk" dowódca gwardii Królewskiej. Od niego BG dowiadują się, że nie wiadomo co się stało z Królem Kadenem, ale Lord jest pewny, że nie trafił do niewoli. Co więcej ma nadzieje, że lada chwila się pojawi i poprowadzi ich do zwycięstwa nad najeźdźcami. Tymczasem Herrek zaprasza BG do zbrojnego podziemia, na co wszyscy przystają.

Podsumowując była to dość skomplikowana sesja gdzie trzeba było poznęcać się nad BG. Prawda jest taka, że doprowadzanie  graczy na skraj zniechęcenia nie stanowi problemu zważywszy, że BG naprawdę są bezradni w stosunku do swoich panów. Szkopuł w tym, żeby nie trzymać ich w tym stanie za długo i ruszyć dalej przysyłając odciecz w odpowiednim momencie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz