poniedziałek, 16 kwietnia 2012

EN 01: Czerwone Bagno Akt 1


Poniższa notka to tak naprawdę kopia notki z poltera ale, ponieważ postanowiłem przenieść swoja "twórczość" tutaj to chce żeby był komplet sprawozdań z moich sesji.
Przygoda odbyła się 10-07-2010, wiec dawno, dawno temu, ale ponieważ była to pierwsza przygoda w Evernight'cie to IMHO warto zacząć od początku. ;-)

Z natury jestem leniwy, wiec skorzystałem z gotowej przygody pt.:
Czerwone Bagno która jest do ściągnięcia ze strony Gramela, i jeśli ktoś w nią nie grał a planuje to ostrzegam, że dalej są same spojlery.
Było to drugie spotkanie ze SWEPLem (bo pierwszym była przygoda Rok-ów tak dla próby) ale pierwsze gdzie to drużyna robiła postaci z myślą o tym ze pograją nimi dłużej.

W przygodzie brało udział 4 postaci ale tylko 3 graczy bo jeden nie dotarł. Powiedziałbym, że skład dość standardowy:
elfia tropicielska,
kapłan słońca,
czerwony rycerz
mag.



Przygoda rozpoczęła się klasycznie nieśmiertelnym "siedzicie w karczmie o nazwie Srebrny Smok w Królewskim Porcie". Oczywiście po chwili do drużyny przysiadł się mężczyzna mieniący się być służącym Barona Geralda Redspara. Rozmówca pokrótce przedstawił charakter zadania i po chwili namysłu drużyna postanowiła ruszyła do siedziby Barona. Po dwudniowej podróży drużyna spotkała się z podstarzałym szlachcicem. Po poznaniu szczegółów zaginięcia magicznego miecza o nazwie Smoczego Kła i uzgodnieniu zapłaty postanowiła wyruszyć rano do Dyrianki.

Zgodnie z założeniami przygody drużyna spędziła nocleg na skraju bagien i rankiem ruszyła w głąb mokradeł. Po jakimś czasie drużyna natrafiła na przeszkodę w postaci 6-cio metrowej szerokości strumienia. Ponieważ jedyna postaci z umiejętności pływania byłą Elfka to jej przypadło zadanie przepłynąć z lina na druga stronę. Na wszelki wypadek elfka zastała obwiązana w pasie liną i okazało się to dobrym pomysłem, bo gdy była w połowie nurtu pojawił się Aligator. Dzięki linie rycerz wyciągnął elfkę z powrotem na brzeg nim gad jej zagroził. W międzyczasie aligator został zszokowany przez "pocisk" maga. W rundzie następnej Elfka dobiła gada jedna strzała. Za drugim razem udało się elfce przepłynąć na drugą stronę i umocować linę.
I tu nastąpiła dość zabawna sytuacja ponieważ mag stwierdził, że obawia się iż zamoczą się jego pergaminy w związku z czym postanowił przywiązać pergaminy do strzał elfki i wykorzystać jej łuk by posłać je na druga stronę strumienia. Słysząc to elfka rzuciła się z powrotem w nurt strumienia by do tego nie dopuścić.
"Oczywiście" tym razem test pływania elfce nie wyszedł i została porwana przez strumień, w wyniku czego elfka zyskała poziom zmęczenia. Gdy wreszcie dotarła do reszty BG o mało nie doszło do rękoczynów pomiędzy przemoczona i zamęczona Elka a upartym magiem. Na szczęście skończyło się tylko na sprzeczce. Później nastąpiła burza mózgów na temat "jak nie zamoczyć pergaminów". Trwało to na tyle długo, iż jako MG interweniowałem że "tracą czas na pierdoły". Koniec, końców przeprawili się na druga stronę strumienia i po kilku godzinach wędrówki dotarli do Dyrianki. Tam dowiedzieli się co nieco o Jaredzie (kolesiu który zasunął baronowi miecz) i mieli już zasiadać do stołu gdy nastąpił atak Trolli.
I tu przyznam, że nie znając systemu w praktyce wziąłem ilość Trolli z przygody (tuzin) a dokładnie 13 i okazało się, że było to liczbą pechowa.
Na początku nie było jeszcze źle bo kilka trolli utknęło na barykadach a te które się przedarły zostały spacyfikowane przez maga i kapłana. Później było coraz gorzej szczególnie gdy postaciom czarującym zabrakło punktów magii, i zostali zmuszeni do walki wręcz. Jeden po drugim padali i gdy jako ostatni padł mag (dostał cios za 34 obrażenia - miałem dobry rzut) a na polu boju pozostałą trzy Trolle i Elfka. Ta ostatnia stwierdziła "mam to gdzieś, uciekam!". ;-)

I to był koniec przygody.

Podsumowując:


Było fajnie i (o dziwo) wszystkim się podobało mimo, że większość zginęła. Myślę, że optymalna ilość Trolli byłaby 2 na bohatera bo wsparcie wieśniaków było żadne. Co do mechaniki to sprawdziła się znakomicie i zapomniałem tylko o kilku opcjach (np. że jest modyfikator do trafień za przewagę liczebną). A na serio było nieźle. Jedną rzecz którą zmieniłem to skala bo miast cali zrobiłem centymetry i jak widać na kartce w kratkę da się potyczkę przeprowadzić.


Oto co było dalej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz